Izabela Iwańczuk (rocznik 1976) debiutowała jako poetka w 1998 roku w katowickim kwartalniku Wyrazy”. Później publikowała w wielu ogólnopolskich i regionalnych pismach literackich. Wydała trzy książki poetyckie: „Róża frasobliwa” (Słupsk 2000), „Koperta bieli” (Bydgoszcz 2006), „Lunatycy” (Kraków 2008) –  tomik wyróżniony  w X Ogólnopolskim Konkursie Literackim im. Leopolda Staffa (Starachowice 2007). 

                                                                
W 2012 roku, w znanym wydawnictwie Mamiko (Nowa Ruda), ukazuje się czwarty tomik poetycki autorki: „Perły wieczne”. Myślę, że ta książka jest dojrzałym podsumowaniem 15 - letniego dorobku twórczego słupskiej poetki. O ile w debiutanckim tomiku „Róża frasobliwa” dominuje liryka bezpośrednia, o tyle w następnych tomikach panuje zasada całkowitej transpozycji uczucia na obraz  w miejsce wspomnianej poetyczności. Izabela Mikrut pisała w posłowiu „Lunatyków”, że I. Iwańczuk „Balansuje między poezją kobiecą i delikatną, a erudycyjną, przesyca (…) teksty aluzjami: biblijnymi i filozoficznymi.”. To artystyczne balansowanie jest szczególnie widoczne w „Perłach wiecznych”. I. Iwańczuk przywiązuje wielką wagę do kompozycji tomiku. Poezja autorki jest konstruktywna, rygorystyczna i… widzialna. Należy podkreślić, że w utworze lirycznym język jest dużo bardziej widoczny niż w wypowiedziach innego rodzaju; słowa w dużym stopniu zwolnione od bezpośrednich funkcji komunikacyjnych, oddziaływać mogą całym swym kształtem i układem. W „Perłach wiecznych” utwory mają wspólne „elementy tematyczne”. Są to cykle poetyckie: „tren wiary” (25 trenów) i „wołacz miłości” (25 erotyków). Można zapytać: Gdzie treny, gdzie erotyki? Odpowiedź kryje się w tytule tomiku. Perła to kulisty lub nieregularny twór formujący się na wewnętrznej powierzchni muszli lub na ścianie płaszcza wielu mięczaków. Znamy też przenośne znaczenie tego wyrazu: tak mówimy o kimś lub o czymś szczególnie wyróżniającym się, niepospolitym, znakomitym. 
I. Iwańczuk stworzyła 50 niepospolitych wierszy. Czas – największy krytyk – rozstrzygnie o ich losie. Wspomniane treny i erotyki mają wspólny mianownik: czułość. Istotne jest to, że I. Iwańczuk nie popada w czułostkowość. W jej wierszach nie ma afektowanej sentymentalności. Poetka jest uczulona na gry językowe, humor, łagodną ironię.  
Tren, gatunek liryczny, po dzień dzisiejszy zachował swoją odrębność. Jest to utwór poświęcony osobie zmarłej, opłakujący ją. Cykl „tren wiary” poświęcony jest zmarłej matce poetki. W czułym „Portrecie” (tytuł wiersza) matka jest „dużo lepsza od najlepszego wiersza/ nie jest dumna chociaż urodziła/ poetkę (…)”. Cierpiąca córka znajduje pocieszenie w religii; wierzy w to, że jej matka znajduje się w niebie – siedzibie Boga, aniołów, zbawionych duchów zmarłych ludzi. W trenie „Zagadeńko zagadaj” znalazłem optymistyczne (!) wersy: „miękko ciepluteńko/ Mateńko herbateńko/ o smaku nieba”.
Pragnienie miłości zdominowało drugą część książki. Cykl erotyków „wołacz miłości” poprzedza aforystyczny dwuwiersz: „rozmnażać miłość/ to ssać Boga”. Zakochana poetka stworzyła „gramatykę miłości”: „chwila w mianowniku szczęścia/ jest tylko jeden przypadek/ wołacz miłości/ tylko jeden wiersz”. Godne uwagi jest to, że współczesne erotyki I. Iwańczuk mają swoją metafizyczną nadbudowę: mistycyzm. Ten prąd filozoficzno-religijny uznaje możliwość bezpośredniego łączenia się duszy ludzkiej z absolutem (bóstwem), zwłaszcza za pomocą intuicji i objawienia jako najwyższych  form poznania. W wierszu „Mistycyzm” czytamy: „nasze światy skrzyżowane/ zanurzone w Bogu// miłość odrasta szybciej/ niż poroża gwiazd”. 
„Perły wieczne” to tomik, w którym myśli, uczucia, pragnienia – zostały zamknięte w nowatorskich trenach i erotykach. Myślę, że te wiersze zyskają duże uznanie  u czytelników i krytyków literackich.

 

 

Tadeusz  Lira - Śliwa