MILAN LALIĆ – (1947, Čista Mala k. Šibeniku – 1991, Belgrad ) debiutował w 1968 roku na łamach najbardziej popularnych wówczas belgradzkich czasopism i gazet. Autor wielu tomów poezji. Pracował jako redaktor w jednej  z najważniejszych gazet w byłej Jugosławii pt. „Večernje novosti”. Po śmierci Milana redakcja gazety organizowała bardzo znany konkurs poetycki jego imienia.  Milan nawet sprzed czerwcowymi studenckimi demonstracjami  działał wraz ze studentami – poetami, organizując prawie codziennie manifestacje literackie, wieczorki oraz zakładając nowe czasopisma. Czytając w owych czasach po kryjomu dzieła wielkich filozofów oraz Biblię, a także dzieła wielkich światowych literatów, Milan wyróżniał się jako jeden z najlepszych młodych intelektualistów, co wypłynęło także na jego poezję oraz na zaangażowanie się społeczne. Z natury był mistykiem oraz od dziecka bardzo taktowny i nie narzucający się. W duszy skromny, jednak w sobie pielęgnował ukrytą iskrę buntu i nie godzenia się z okolicznościami.

ČISTA MALA

Spraw by
staruszka zatrzymała się
przed Świętym Mikołajem
przed sobą

spraw bym siebie dokończył

spraw bym się
odwrócił
może nawet
powrócę

1991


ERNESTOWI CHE GUEVARZE

W tym śnie
            w którym
z uśmiechem zaspałeś
otwieram słoneczne
drzwi pomarańczy
i wołam nie lamentując
pola trzciny cukrowej
kwiat palmy
           i gwiazdę morską
W to morze w którym
rzężąc czerwone
perły łowiłeś
i nawlekałeś na nici
i górowałeś
i zagroziłeś
ich karabinom
ich dolarom
         i peso
ich ołowianej trawie
ich butom
        i śladom
rzucam wianek z chryzantem
zerwanych na stokach Sierry
Erneście przyjacielu mój

II

Drzewo oliwkowe morzu
przysięga wierność
podczas gdy Kuba tańczy i płacze
i włosy kręcone czarne
popiołem  i konfetti
                      posypuje

O ciemna skóro kreolki
O śmiechu miłosny w nocy
O chłopcze z kastanietami
Drzewo oliwkowe morzu wierność
przysięga i wilgotny piasek
całuje liściem

Dopiero co karabin na plakacie
spustem szepnie
i las rąk
koło Guantanamo

przytrzyma i echem roznosi
Hasta la victoria siempre
Che Comandante


III

Nie idźcie
          na pielgrzymkę
zmarł człowiek
          a nie Bóg
w świecie nadal istnieją
łowcy ludzkich głów

Nie idźcie
           na pielgrzymkę
jego krew
zaśpiewała
w liściu agawy
i pociski lecą
         w wąwozach Andów

Jestem poetą
        wybacz za kondolencję
flaga krwi i potu
już rzuca cieniem
do snu który
         stanie się
czerwoną jawą
         na murach
             Pentagonu
Guevara towarzyszu.

1968

Przekład na język polski: Olga Lalić-Krowicka