Fragment z książki dla dzieci „Czarodziejskie przygody Franka”
Tajemnicza obrączka
Historię spotkania Leny i przeprawy z Donem Franek opowiedział
Hubertowi, a w miarę jak opowiadał, szpak z coraz większym zdumieniem kręcił głową. Gdy przychodziło do najbardziej emocjonujących momentów, aż pogwizdywał.
– Aleś się dzielnie postawił! Naraziłeś swoje życie, żeby ocalić ptaka.
Gdyby nie ty, Lena skończyłaby w kocim pysku.
– E tam – odrzekł skromnie Franek i zaczerwienił się. Choć było widać, że w głębi jest z siebie dumny, to dodał: – Gdyby nie Hanka, nie dałbym rady i sam skończyłbym w pysku Dona. Wreszcie szabelka na coś się przydała.
Obaj przyjaciele siedzieli nad oczkiem wodnym. Chłopiec, zdjąwszy buty i skarpetki, moczył nogi w wygrzanej słońcem wodzie, a Hubert przyglądał się ślimakom pływającym leniwie wśród wodnej roślinności. Na przeciwległym brzegu Kum-strzelec przysiadł obok Kumy-zadumy. Raz po raz język którejś z żab śmigał nad wodą, chwytając drobne owady fruwające tuż nad taflą – pudłazdarzały się bardzo rzadko. Tylko Kubuś gdzieś zniknął. Siedzieli przez chwilę w ciszy, Hubert był wyraźnie zamyślony.
– Jak się teraz czuje Lena? – spytał Franka.
– Lepiej. Od wczoraj znów jej się poprawiło zdrowie i już nieźle fruwa.
– Mam do ciebie prośbę – Hubert odchrząknął, o ile można powiedzieć,
że ptaki odchrząkują. – Czy mógłbyś zapoznać mnie z Leną? W końcu należymy do jednego gatunku, może mógłbym jej w czymś pomóc? My, szpaki, powinnyśmy się trzymać razem.
– Pewnie, że was poznam! – odparł chłopiec z entuzjazmem. Dziwił się, że nie przyszło mu to wcześniej do głowy. – Tylko teraz Leny chyba nie ma w malinowych krzakach. Często trenuje latanie, ale po południu na pewno będzie w ogrodzie.
– W takim razie coś ci pokażę – rzekł Hubert tajemniczo i skrył się w paproci. Po chwili wyskoczył z niej, trzymając coś w dziobie.
– Znalazłem to dziś rano pod lipą, na której jest duża budka dla ptaków –
oznajmił. – Jak myślisz, co to może być?
Franek wziął przedmiot i obejrzał uważnie, obracając w dłoni. Był to
mocno zabrudzony ziemią kawałek metalu. Gdy chłopiec oczyścił go, okazało się, że to srebrzyste i lekkie kółko. Na powierzchni miało drobne wypukłości.
– Obrączka – stwierdzili jednocześnie ptak i człowiek.
– Ciekawe, kto ją nosił? – zastanowił się Hubert. – Jest za mała dla człowieka i możliwe, że należała do ptaka. Tylko skąd ptak miałby wziąć obrączkę
i jak ją sobie założył?
– Strasznie ciekawe to wszystko – Franek co chwila pocierał czoło, jakby miało mu to pomóc znaleźć odpowiedź. – Te wypukłości to mogą być jakieś
napisy, ale nie umiem ich odczytać. Jeśli zgodzisz się, żebym wziął tę obrączkę, pokażę ją rodzicom. Może będą wiedzieli więcej?
– Mnie też to ciekawi – odparł Hubert. – Weź obrączkę i spytaj ich jak najszybciej!
I tak też chłopiec zrobił. Śpieszył się tak bardzo, że najpierw przeszedł wraz z obrączką przez magiczny otwór. I kiedy wyszedł z szuflady na strychu,
okazało się, że obrączka też się powiększyła i ma wielkość obrączki dla małego dinozaura. Z czymś takim lepiej było nie pokazywać się na oczy rodzicom. Franek
wrócił więc, zostawił znalezisko Huberta pod schodami i wyszedł po obrączkę przez zwykłe drzwi.
Przez cały czas chłopcu krążyła po głowie myśl, że szpak ma jakieś przeczucia co do tej obrączki – dlatego tak bardzo był nią przejęty. „Niezwykle ciekawa zagadka”, uznał chłopiec.
Rodzice obejrzeli znalezisko Huberta z nie mniejszym zainteresowaniem.
Co więcej, prawie od razu domyślili się, do kogo należała.
– Tę obrączkę nosił szpak – powiedzieli. – Wyobraź sobie, że brat twego dziadka pracował kiedyś w stacji ornitologicznej niedaleko stąd. Obrączkowano tam ptaki, żeby badać ich życie. Tu, na obrączce, są cyferki, które mówią, że obrączkę założono szpakowi, a było to w naszym powiecie prawie trzydzieści lat temu!
Frankowi aż zaróżowiły się policzki z ciekawości.
– Jak zakładano szpakom obrączki? Same podstawiały nóżki?
– Tak zaobrączkować ptaka nie udało się jeszcze żadnemu człowiekowi –
roześmieli się mama z tatą. – Chwytano ptaki w specjalne sieci, ale nie robiono im krzywdy, tylko zakładano każdemu obrączkę i zaraz go wypuszczano. Potem obserwowano przez lornetkę, gdzie jaki ptak z obrączką się pojawił, i meldowano o tym do stacji ornitologicznej.
– A jak to się stało, że ptak zgubił taką obrączkę? – spytał chłopiec.
– Cóż, niestety umarł. To spotyka kiedyś każdą żyjącą istotę – powiedział
tato. – Ale została po nim obrączka. Może ten szpak gdzieś tu mieszkał?
– Na przykład w budce na lipie?
– Może....
Franek na nowo przyjrzał się znalezisku. Mama wzięła obrączkę w swoją dłoń.
– Popatrz, Franiu, można ją rozgiąć, o tak... – pokazała synowi. – Z boku powstaje szczelina. Teraz można przez nią założyć obrączkę innemu ptakowi, żeby z nią latał. No, ale chyba nie będziemy łapać szpaka, by go zaobrączkować, prawda?
Mama uśmiechnęła się i oddała obrączkę chłopcu.
Kiedy następnym razem Franek spotkał się z Hubertem, najpierw poznał go z Leną. Oba szpaki natychmiast znalazły wspólny język i po krótkiej wymianie
powitalnych uprzejmości rozmawiały z sobą jedno przez drugie, jakby znały się od lat. Lena już całkiem doszła do siebie po wypadku, jakiego doznała podczas burzy.
Czuła się dobrze i wyglądała zdrowo, a piórka na niej połyskiwały metalicznie ciemnymi barwami. Od tak pięknego ptaka niełatwo było oderwać wzrok, zaś Hubertowi przychodziło to z wyjątkowym trudem.
Wreszcie Frankowi udało się zwrócić uwagę ptaków na swoją osobę i na obrączkę, którą przyniósł Hubertowi z powrotem.
– Pomyślcie tylko – emocjonował się chłopiec – przecież mógł z nią latać któryś z waszych przodków, może twój dziadek? – ostatnie słowa skierował do Huberta.
– To raczej niemożliwe, żeby mój dziadek nosił tę obrączkę – pokręcił głową Hubert. – Już raczej przodek Leny mógł fruwać z obrączką na nodze.
– Skąd możesz wiedzieć, że twój dziadek nie latał z obrączką? – spytała Huberta Lena.
– Jestem tego pewien – odrzekł szpak z tak tajemniczym wyrazem dzioba,
że nikt go już nie wypytywał.
Wobec tego chłopiec pokazał im szczelinę w rozgiętej obrączce,
wyjaśniając, skąd się wzięła.
– Dzięki temu mogę komuś z was założyć tę obrączkę. Oczywiście, jeśli
chcecie.
– Chcesz? – spytał Hubert Lenę, a szpakówna aż cofnęła się
onieśmielona.
– To jest piękna obrączka, wątpię, czy na nią zasłużyłam.
– Pewnie, że tak! – odkrzyknęli chórem człowiek i szpak.
Lena nieśmiało wysunęła nogę, a Franek założył na nią obrączkę i
ostrożnie zacisnął.
– Nie za mocno? – spytał.
– W sam raz – odrzekła Lena. Przyglądała się urzeczona srebrzystemu
kółku na swej nodze.
– To jak pierścionek zaręczynowy – zażartował Franek i urwał
gwałtownie, gdyż pomyślał, że żart jest niestosowny. Lecz ptaki nie zwróciły na to
uwagi, a chłopcu przypomniały się słowa rodziców, że jeszcze żadnemu człowiekowi ptak nie podał nóżki do zaobrączkowania. „Cóż, jestem pierwszym”,
uznał Franek i wypiął pierś.
Siedzieli, gawędząc przyjemnie. Po jakimś czasie Franek stwierdził, że większość tej pogawędki toczy się między Hubertem a Leną. Szpaki miały mnóstwo wspólnych ptasich spraw, o których rozmawiały z zapałem, a które człowieka pasjonowały znacznie mniej. Franek zauważył też, że oba szpaki dobrze się czuły w swoim towarzystwie i że właściwie nie odczułyby jego braku. Człowiek mógł sobie pójść do domu. Chłopcu zrobiło się przykro z tego powodu,ale trwało to tylko chwilę.
Przez cały czas znajomości Franka z Hubertem chłopiec dostrzegał, że szpakowi brakowało bratniej duszy. Pomimo przyjaźni z Kubusiem, Frankiem i wieloma stworzeniami, Hubert był w pewien sposób samotny. Kubuś miał swoich mysich krewniaków, Franek rodziców, siostrę i kolegów. Nawet Kum-strzelec mógł liczyć na zrozumienie przez Kumę-zadumę tak, jak tylko żaba potrafi zrozumieć drugą żabę.
A teraz wreszcie Hubert poznał innego szpaka – i to jak fajnego! A raczej fajną... Franek uśmiechnął się pod nosem. Wstał i zaczął żegnać się z ptakami.
Hubert i Lena wyglądali na zaskoczonych, że tak wcześnie odchodzi, ale nie nalegali zbytnio, by został. Chłopiec ruszył w stronę magnolii. Odszedłszy kawałek, odwrócił się.
– Hop, hop! – krzyknął i pomachał ręką szpakom. Znad sadzawki, gdzie siedziały, załopotały ku niemu w pozdrowieniu dwie pary ptasich skrzydeł...
Odlomak iz knjige za decu „Čarobne pustolovine maloga Franje”

 

Tajanstveni prsten
Priču o sastanku Lene i prelaženju sa Donom Franjo je ispričao Hubertu, tako
kako mu je objašnjavao čvorak sa sve većom zadivljenosti vrteo je glavom. Kada bi pričo o najuzbudljivim trenucima, počeo bi cvrkutati.
- Baš si hrabar! Izložio si opasnosti svoj život da bi spasio pticu. Da nije bilo tebe, Lena bi završila u mačijim ustima.
- Ma, gde - rekao je Franjo skromno i pocrveneo. Iako je bilo evidentno da je u dubini sebe ponosan, a zatim dodao: - Da nije Hanke, ne bi uspeo i završio bi u Donovim ustima. Konačno je sabljica bila korisna.
Dva prijatelja su sedela iznad male barice. Dečak, skidajući cipele i čarape, kvasio je noge u toploj od sunca vodi, i Hubert je gledao puževe koji su plutali
lenjo između vodenih biljaka. Na suprotnoj obali Kum-strelac sedeo je pored Kume-sanjarice.
S vremena na vreme po jedna bi žaba skakala nad vodom, hvatajući male insekte
koji su vijorili iznad pločice – promašila bi veoma retko. Samo bi Kubić negde nestao. Sedeli su na trenutak u tišini, a Hubert je bio jasno izgubljen u mislima.
- Kako se oseća sad Lena? - Upitao je Franjo.
- Bolje. Od juče joj se ponovo poboljšalo zdravlje i već leti.
- Moram da te upitam - Hubert se smeška, iako se ne može reći da se ptica
smeška.
- Da li me možeš upoznati sa Lenom? Na kraju, mi pripadamo jednoj vrsti,
možda joj mogu sa nečim da pomognem? Mi, čvorci, treba da se zajedno družimo.
Naravno da ću vas upoznati! - dečak je odgovorio sa entuzijazmom. Bio je iznenađen da se ranije toga nije setio.
- Samo sada nema Lene u malinovom žbunju. Često trenira let, ali popodne će sigurno biti u bašti.
- Onda ću ti pokazati nešto - rekao je Hubert misteriozno i sakrio se u paprat.
Posle nekog vremena, skočio je iz nje, držeći nešto u svome kljunu.
- Našao sam to jutros ispod lipe, na kojoj je velika kućica za ptice - rekao je. -
Šta mislite šta bi to moglo da bude?
Franjo je uzeo predmet i pogledao pažljivo, okrećući ga u ruci. To je bio veoma isprljan zemljom komad metal. Kada ga je dečak očistio, ispostavilo se da je to
krugić srebrne boje. Izvana je malo ispupčenje.
- Prsten – rekli su istovremeno i ptica i čoveka.
- Pitam se ko ga je nosio? - razmišljao je Hubert. - To je suviše mali za ljude i
može samo pripadati ptici. Ali otkud ptici prsten i kako ga je sama sebi navukla?
- Strašno je sve to zanimljivo – Svaki čas Franjo je trljao čelo, kao da bi to
moglo pomoći da pronađe odgovor. - Ovo ispupčenje mogu da budu neki napisi,
ali ne mogu da ih pročitam. Ako se složiš sa mnom da ovaj prsten uzmem i
pokažem roditeljima. Možda će oni više da znaju?
- Takođe sam znatiželjan o tome - rekao Je Hubert. - Uzmi prsten i pitaj ih što je pre moguće!
I tako je dečak uradio. Požurio se tako brzo da je prvo prošao zajedno sa prstenom u ruci kroz magični otvor. I kad je izašao iz fioke u potkrovlju,
ispostavilo se da se prsten proširio i veličine je prstena za maloga dinosaurusa. Nešto tako bolje je ne pokazivati roditeljima. Franjo se vratio, dakle, ostavio je
Hubertov pronalazak ispod stepeništa i izašao je po prsten kroz obična vrata. Dečaku je celo vreme kružila u glavi misao, da čvorak ima neka predosećanja što
se tiče prstena - zato se tako jako brinuo zbog njega. "Vrlo zanimljiva priča", izjavio je dečak.Roditelji su pogledali Hubertov pronalazak sa takođe velikim zainteresovanjem. Šta više, skoro odmah su pogodili kome pripada.
- Ovaj prsetn je nosio čvorak - rekli su. - Zamislite da je brat tvoga dede nekada
radio u ornitološkoj stanici u blizini. Prstenovane su tamo bile ptice, da bi se
istraživalo njihove živote. Ovde, na prstenu su cifre koje kažu da je prsten navučen
čvorku, i to je bilo u našem okrugu skoro pre trideset godina!
Franji su se zacrveneli obrazi od radoznalosti.
- Kako se navlačilo čvorcima prstenove? Sami su pružali nogice?
- Da, staviti prsten ptici nije uspelo nijednom čoveku - nasmejali su se mama i tata. - Uhvatilo bi se ptice u posebnoj mreži, ali nije im se radilo nikakvu štetu, ali svakoj bi se navuklo prsten i odmah bi se je pustilo. Onda bi se opserviralo kroz
dvogled, gde se koja ptica sa prstenom pojavila i izveštavalo bi se o tome
ornitološku stanicu.
- A šta bi se onda dogodilo kad bi ptica izgubila ovaj prsten? - upitao je dečak.
- Pa, nažalost, preminula bi. To se dešava svakom živom biću - rekao je tata. -
Ali ostao bi po njoj prsten. Možda taj čvorak negde ovde živi?
- Na primer, u kućici na lipi?
- Možda ....
Franjo je pogledao ponovo pronalazak. Majka je uzela prsten u dlan.
- Slušaj Franjo, može ga se razvući ... - Pokazala je sinu. - Sa strane postaje
udubljenje. Sada se može kroz njega navući prsten drugoj ptici da sa njim leti. Pa nećemo sad da hvatamo čvorka da bi mu navukli prsten, zar ne?
Majka se nasmejala i vratila je prsten dečaku.
Sledeći put kada se Franjo sastao sa Hubertom, prvo ga je upoznao sa Lenom.
Oba čvorka su odmah pronašla zajednički jezik, i nakon kratke razmene ljubaznih
pozdrava razgovarali su jedno sa drugim kao da su se poznavali godinama. Lena se poprilično povratila sebi nakon nesreće, koju je pretrpela tokom oluje. Dobro se osećala i izgledala je zdravo, a perje na njoj je blistalo metalik tamnim bojama. Odtako lepe ptice, bilo je teško da se otrgne pogled, i Hubertu je to dolazilo izuzetno teško.
Na kraju je Franji uspelo da skrene pažnju ptica na svoju ličnost i prsten, koji je
vratio Hubertu nazad
- Razmislite o tome - uzbuđen dečak - posle svega mogao je sa njim da leti jedan
od vaših predaka, možda tvoj deda? - poslednje reči uputio je Hubertu.
- Malo je verovatno da je moj deda nosio prsten – zavrteo je glavom Hubert. -
Radije je Lenin predak mogao da leti sa prstenom na nozi.
- Kako znaš da tvoj deda nije leteo sa prstenom? - upitala je Huberta Lena.
- Siguran sam - rekao je čvorak sa tako misterioznim izrazom kljuna, da ga niko
nije više ispitivao.
Dakle, dečak im je pokazao udubljenje u razvučenom prstenu, objašnjavajući
otkuda se pronašao.
- Zahvaljujući tome mogu nekome od vas da navučem ovaj prsten. Naravno, ako želite.
- Da li? - upitao je Hubert Lenu, koja se povukla stidljivo.
- To je lep prsten, sumnjam da li sam na njega zaslužila.
- Naravno da jesi! - odgovorili su zajedno čovek i čvorak.
Lena je stidljivo pokazala svoju nogicu i Franjo joj je navukao prsten i pažljivo zategnuo.
- Da li sam prejako stisnuo? - upitao je.
- Uredu je – odgovorila je Lena. Gledala je kao začarana srebrni krug na svojoj
nozi.
- To je kao verenički prsten – šalio se Franjo i zaustavio se naglo, jer je mislio da je šala neprikladna. Ali ptice nisu na to obratile pažnju, a dečak se setio reči
roditelja, da još nijednom čoveku ptice nisu pružile nogicu da im navuče prsten.
"Pa da, ja sam prvi," zaključio je Franjo izbacio je ponosno prsa.
Sedeli su i prijatno razgovarali. Nakon nekog vremena, Franjo je pomislio da
veći deo ovog razgovora vode između sebe Hubert i Lena. Čvorci imaju mnogo
zajedničkih ptičijih tema o kojima su razgovarali sa entuzijazmom i koje su
čoveka očaravale daleko manje. Franjo je takođe primetio da su se oba čvorka
osećala dobro u svome društvu, a da zaista ne bi osetili njegovo odsustvo. Čovek je
mogao da ide kući. Dečaku je bilo žao zbog toga, ali to je trajalo samo trenutak.
Kroz poznavstvo Franje sa Hubertom dečak je primećivao da je čvorku
nedostajala srodna duša. Uprkos prijateljstvu sa Kubićem, Franjom i mnogim
drugim živim bićim, Hubert je na neki način bio usamljen. Kubić je imao miše
rođake, Franjo roditelje, sestru i prijatelje. Čak i Kum-strelac mogao je da računa
na razumevanje Kume-sanjarice, jer samo žaba može da razume drugu žabu.
A sada, konačno, Hubert je upoznao drugoga čvorka. - i kako finoga! Više nego
finoga ... Franjo se nasmejao ispod nosa. Ustao je i počeo da se rastaje sa pticama.
Hubert i Lena su bili iznenađeni što tako prerano ide, ali nisu insistirali previše da
ostane. Dečak je krenuo prema magnoliji. Kad se malo odmakao, okrenuo se.
- Op, op! - vikali su i mahnuo je rukom čvorcima. Iznad ribnjaka, gde je sedeo,
zalepršala su prema njemu kao pozdrav dva para ptičijih krila...

 

Zaciura Lech Lech Zaciura - Łomazy