Tomik poezji... szczególny. Obren Ristic, znany i nagradzany poeta, urodzony w 1960 roku we wschodniej Serbii, autor wielu książek, członek Związku Literatów Serbskich, redaktor kwartalnika „Bdenije”. Tytuł tomiku „Na wschodzie, w Serbii” wprowadza nas od razu w klimat tego odległego przestrzenią, lecz – jak się okazuje – bliskiego nam mentalnie i emocjonalnie kraju. To moje pierwsze spotkanie z poezją Obrena Ristica (nie licząc zeszłorocznego na łamach „Gazety Kulturalnej” i tego w antologii „Między Ochrydą, a Bugiem”). Dzięki tłumaczeniu Olgi Lalić-Krowickiej możemy wejść w tę poezję, delektować się nią – tak inną i tak bliską...
Tomik, poprzedzony wstępem Juraty Bogny Serafińskiej, zawiera także notę o autorze oraz słownik, co  nietypowe dla tomików poetyckich. Kolorowa okładka koresponduje z poruszaną tematyką, a na ostatniej jej stronie powtórzono, dla wzmocnienia przesłania, wiersz tytułowy.  Utwory podzielone są na cztery części. Każda z nich ma nieco inną wymowę. Poeta opowiada w nich historię Serbii, w wymiarze narodu i pojedynczego człowieka, historię podobną do naszej – tragiczną, pochłaniającą dorobek, zabierającą najbliższych. Trudno więc nie sięgać głęboko, trudno też niczego od niej nie oczekiwać. I tak w pierwszej części „Na wschodzie, w Serbii” Ristic idzie po śladach historii poczynając od czasów Królestwa Serbskiego „świętą drogą/Timacum Maius-Timacum Minus/jak po śladach ptaków wędrujących”, gdzie „Włócznie i tarcze kuje kowal/na Baranicy we wschodniej Serbii” („Timacum Maius-Timacum Minus”). Autor jest z niej dumny „jak trofeum lśni po królewsku/moja Serbia” i niepokoi się o nią „Dzieje się wiele złego, Panie!” („Wielkie zło krąży nad Serbią”). W wierszu, który jednocześnie dał tytuł pierwszej części i całemu tomikowi, poeta mówi o historii niełatwej, o tym, jaki duży jest jej wpływ na uczestników wydarzeń: „w każdym ruchu naszym/w drgnieniu oka/wiele zła się namnożyło/jakby z klepsydry wypłynęło”, doświadcza jej na nowo i kontempluje świadom, że to ludzie tworzą historię mówi „o ograniczeniu człowieka/o tworzeniu i upadku świata”. Ristic oczekuje nowych, lepszych czasów, lecz zmiany dokonują się zbyt wolno „Psy szczekają,/a koguty nie pieją” („Noc długa, bardzo długa”), czuje się przygnieciony tym czekaniem „Już od stu lat czuję na plecach/całą mękę przodków./Nam, na śmietniku w tej części Bałkanów/lata mijają za cicho i za szybko starzejemy się” („Przed odejściem”) – historia  tej części Europy nadal pulsuje i nadal nie satysfakcjonuje „Od szczekania psów można oszaleć” („Psy szczekają”)... Równowagą dla traumatycznych przeżyć jest postać dziadka poety, którego przywołuje w kilku wierszach. Jest on emanacją rozumienia świata, spokoju i oczekiwania „żeby wylęgły się /młode orły” („Noc długa, bardzo długa”). Postać dziadka kojarzy się często z tym, który opowiada niekończące się historie, historie prawdziwe i zmyślone tak, jak powinny się układać... Tak też w kolejnej części – „Wbrew historykom” – Obren Ristic opowiada nam o roli poety, o swoim pisaniu. Traktuje je jak oręż „Pióro me jest ciężkie jak twoja włócznia z kamienia/a myśl ostra....” („Wytępienie lwów”). W tej części autor znów pochyla się nad historią swojego kraju – dawną i obecną. W historyczne oraz bliskie sobie miejsca, w legendarne i współczesne postacie, niczym wstążkę w dziewczęcy warkocz wplata czas,  łączy nim miejsca i wydarzenia „Każda potęga przechodzi przez wieś” („Zbieranie wrażeń”), zmaga się z nimi „O wiecznym problemie poety/nic nie mówimy,/nie wiem, jaki wiatr nas przyniósł/na tę ziemię” („Jaskinia Łazarza”) oraz z historią, która w nim tkwi „Może komuś wspomnę o/ rodzinie/głośno kilka razy/Jeśli to nie wystarczy/spakuję wszystkie swoje obawy swój gniew/.../i poszukam zbawienia/w gęstym lesie powyżej ojczyzny” („Wbrew historykom”). W trzeciej części tomiku: „Zaniepokojeni święci wojownicy”, szczególnie widać przywiązanie Poety do religii, która zrośnięta jest z serbską kulturą i duchowością, kształtowanymi wpływami Bizancjum i prawosławia. Wiersze tej części to religijne refleksje, modlitwy. Prostym językiem Obren Ristic zwraca się do Boga, do świętych – Jerzego, Sawy, Piotra, Nikołaja – rozmyśla z nimi o tragizmie narodu „Panie, tylko Ty czujesz/cały ten ból naszych przodków” („Zaniepokojeni święci wojownicy”), „Jesteśmy spętani kantarem/lecz pomóż nam zmierzyć się z Panem.” („Modlitwa w monastyrze Lelić”), o swoich obawach „Duży zamęt na Twej ziemi,/Panie” („Nadchodzi duża powódź”) i modli się, bo „Pan jest wielkim poetą/Jest to zapisane w Księdze Prawdy!” („Pan jest wielkim poetą”) więc zrozumie poetę, pocieszy, rozgrzeszy jego bezradność „Ale wszystko co ma twarz ma drugą stronę/Oprócz tego istnieje więc i wiersz inny/.../Okrzyk w tęsknocie/Doskonały model doskonałego mistrza”... 
Część ostatnia pt. „Ojciec poezji”, zawiera głównie wiersze dedykowane. One także odnoszą się do religii i symboli religijnych, jak tytułowy utwór tego cyklu umieszczony w dedykacji „Przed ikoną, ze Srbom Ignjatoviciem”, która przedstawia Św. Jerzego – symbol zwycięskiej walki – i zwraca się do Ojca Poezji, czyli do Boga, bo wszystko „To co udało nam się dokonać/zostało zrobione zgodnie z prawdą Bożą”.  Kolejne wiersze dedykuje autor serbskim malarzom i literatom, przywołuje w nich ukochane krajobrazy gór, lasów i rzek – wymienia ich nazwy, dla nas tak egzotyczne. W części tej znajdujemy też wiersz tytułowy z wydanego w 2010 roku dwujęzycznego tomiku – „Odlewanie wiersza”. Jest to swoista zaduma nad tworzeniem i twórcą, nad wierszem i procesem jego powstawania, nad mistrzem „odlewnictwa”, który musi spełniać określone warunki, bo o tym jak powstaje wiersz „wiedzą tylko poeci uświęceni honorem!”. Obren Ristic w swojej poezji używa symboli religijnych, ale także symboliczne jest przywoływanie zwierząt – psów, wilków, orłów. I o ile wycie psa kojarzy się z bezradnością, to wycie wilka odbieram jako zapowiedź walki i niezgody na to, co niesie nowa rzeczywistość Serbii – na napływ zachodniego stylu życia, na rozgrywki polityków. Cała nadzieja więc w orłach, że odrodzą się i Serbia znów będzie lśnić...
Rolą twórcy, zwłaszcza poety, jest przekazywanie emocji i własnego postrzegania rzeczywistości. Poezja Obrena Ristica tę misję wypełnia. Dzięki doskonałemu tłumaczeniu Olgi Lalić-Krowickiej, każdym wersem odbieram te emocje, niby stłumiony krzyk, jego nadzieje tkwiące korzeniami w przeszłości, które przeżywa wciąż na nowo, a także teraźniejszość – wieczorną atmosferę monastyrów ze złoconymi ikonami i zagubione w górach, lśniące od deszczu wsie, gdzie autor chciałby zachować jak najwięcej z tego, co stanowi o tożsamości Serbów – religijność i tradycję. Może jest coś, co łączy Słowian w rozumieniu doświadczanych i przekazywanych obrazów, w odbiorze świata? „Na wschodzie, w Serbii”, jest ósmym tomikiem Obrena Ristica i po jego lekturze wiem, że chcę poznać poprzednie i następne. Nam nadzieję, że dzięki Oldze Lalić-Krowickiej, która swoim zaangażowaniem, publikacjami utworzyła most między nami Słowianami, będzie to możliwe...
____________________________________
Obren Ristic, "Na wschodzie w Serbii", przekład Olga Lalić-Krowicka, Krośnieńska Oficyna Wydawnicza Sp. z o.o., 2012.