POZA NAWIASEM


Co może wyrosnąć z dziecka odrzuconego przez własną rodzinę? Nawet jeśli rany się zagoją, pozostaną nieusuwalne blizny, o które będzie się ono potykało przez całe życie. Najwięcej problemów sprawia okres dorastania. Problem tkwi w tym, że pod względem fizycznym człowiek dojrzewa szybko, podczas gdy jego psychika i strona emocjonalna pozostają w tyle. Gdy się dołoży wzmożoną działalność hormonalną, często powstaje mieszanina o właściwościach wybuchowych.  W tym okresie życia głównym autorytetem młodego, kształtującego się człowieka staje się grupa rówieśnicza. Nawet najlepsi rodzice schodzą na drugi plan, a co dopiero, gdy są to ludzie, którzy go zawiedli. Poczucie odrzucenia rodzi bunt, nieprzystosowanie społeczne i domaga się rekompensaty. Stąd poszukiwanie przyjaźni i miłości. Nawet za cenę wykolejenia się, alkoholizmu, narkomanii, popadnięcia w konflikt z otoczeniem, a nawet prawem. Bo najważniejsza jest przynależność do grupy, która staje się namiastką rodziny. Daje to poczucie bezpieczeństwa, bez którego normalny rozwój człowieka jest niemożliwy.  Jak odnajduje się taki rozchwiany psychicznie młody, zbuntowany człowiek w zderzeniu z tak stresogenną instytucją jak wojsko? Czy jest zdolny do bezwzględnego podporządkowania się? Do służenia ojczyźnie, która jest wrzącym kotłem zlepionych na siłę narodowości? Bo rzecz dzieje się w czasach Jugosławii, a dotyczy Słoweńca wcielonego do armii. Trudno mu się tu odnaleźć. Innym też. Oto „ jakiś Albańczyk i Bośniak pobili się z powodu jakiejś kpiny. Ponieważ Bośniak przeklął jego, jego matkę, dalszych i bliższych kuzynów, ten go już od dwóch nocy szukał, chodził z latarką od jednego do drugiego łóżka. Wreszcie go znalazł i zarżnął”. Często więc ci, którzy nie są w stanie się przystosować, lądują w więzieniu lub szpitalu psychiatrycznym. Wielu symuluje chorobę, bo wszystko wydaje się lepsze niż wojsko. Nasz bohater też. Nie jest to jednak dobry pomysł. Okazuje się bowiem, że jest „...to świat, który wymyśliła większość, by uratować mniejszości, które bolą, które przeszkadzają...”, a właściwie, by je zamknąć, odizolować od reszty społeczeństwa. Wielu  z nich bowiem uratować się już nie da.  Dalsze losy naszego bohatera można poznać z powieści „Ojczyzna, blada matka” Franja Francicia, która ukazała się właśnie w tłumaczeniu Olgi Lalić-Krowickiej.  Franjo Francic urodził się w 1958 roku w Lublanie. Jest autorem ponad trzydziestu powieści, zbiorów opowiadań, tomików poezji dla dorosłych i dzieci oraz audycji radiowych i dramatów.  Debiutował w 1984 roku zbiorem opowiadań „Ego Trip”, a w 1986 roku ukazała się jego pierwsza powieść „Domovina, bleda mati”, która w ubiegłym roku doczekała się tłumaczenia na język niemiecki, a teraz została wydana w języku polskim.

 Wanda Nowik-Pala