Od kolebki biegła za mną

 Czarodziejska baśń tęczowa

 I szeptała wciąż do ucha

 Melodyjne zaklęć słowa...

 Adam Asnyk

 

 

BARWY MARZEŃ
( O powieści  Ireny Paździerz „Nie jestem Megi”)
Poszukiwania drogi wiodącej do realizacji marzeń zajęły Irenie Paździerz kilka ładnych lat. Po ukończeniu studiów na Wydziale Ekonomiczno-Socjologicznym Uniwersytetu Łódzkiego rozpoczęła pracę, która okazała się równie odległa od jej oczekiwań, jak wyprawa w kosmos, zdobycie bieguna czy wspinaczka na Mount Everest. Cóż bowiem może być gorszego, niż wykonywanie obowiązków, które zamiast radości i satysfakcji przynoszą jedynie zmęczenie i frustrację?    Nic dziwnego więc, że rzuciła się na poszukiwanie swego prawdziwego ja. Czuła, że tkwią w niej inne możliwości i pragnienia. Musiała je tylko odnaleźć. Nikt nie wie, co potrafi, dopóki nie spróbuje. Zdobyła się więc na odwagę i w 1988. r. opublikowała opowiadanie Kawiarniane nastroje. Od tej chwili jej życie nabrało nowego wymiaru, nic bowiem nie sprawia człowiekowi większej satysfakcji niż realizacja marzeń. A ponieważ należy do ludzi wyjątkowo pracowitych, wkrótce pojawiły się powieści: Marzeń zielone migdały (2000), Urok tajemnicy (2002), Witaj Europo (2008), książki dla dzieci: Biały koń z chęcińskiego zamku (2002) i Kiedy zwierzęta mówią (2007) oraz zbiór opowiadań To się zdarza (2009).

  W 2003. r. została laureatką ogólnopolskiego Konkursu  Literackiego im. Stefana Żeromskiego zorganizowanego przez Kielecki Oddział ZLP. Od 2000 r. zaś aktywnie uczestniczy w pracach Zarządu tego Oddziału.  Do sięgnięcia po najnowszą powieść Ireny Paździerz Nie jestem Megi zachęcam zarówno dorosłych jak i ich dorastające dzieci. Jedni i drudzy być może odnajdą tam cząstkę siebie i zrozumieją, jak wiele ich łączy i jak mało dzieli. By związać nadwątloną nić porozumienia wystarczy na ogół pozbyć się podejrzliwości i uprzedzeń, otworzyć oczy i serca, obdarzyć wzajemnym zaufaniem. Nie jestem Megi to powieść dla tych, którzy borykając się z problemami dnia codziennego nie zatracili dziecięcej wrażliwości, wyobraźni oraz odwiecznych marzeń o szczęściu. Tylko oni potrafią bowiem o nie walczyć zarówno z tym, co niesie im rzeczywistość, jak i magia...  Dojrzewanie to proces bolesny i długofalowy. Zmienia się nie tylko ciało, rozchwianiu ulega również psychika. Często przemiłe, spokojne dziecko przeistacza się w trudną do okiełznania, negującą wszystko i na wszelkie możliwe sposoby manifestującą swą odrębność istotę. Rodzice z mieszanymi uczuciami przyglądają się różnobarwnym, usztywnionym pióropuszom na głowach, kolczykom zdobiącym kolejne fragmenty ciała, nabijanym ćwiekami strojom, gołym brzuchom, glanom, zastanawiając się, gdzie się podziało ich dobrze wychowane dziecko. Bo nie tylko zwrócenie uwagi lecz najzwyklejsza prośba zderza się na ogół z murem niechęci i opryskliwości  obronnie nastawionych pociech.  Jeśli w ogóle dojdzie do rozmowy, bo na ogół znikają z domu, zanim rodzice zdążą do niego powrócić. Tak jak robi to Paula, siedemnastoletnia córka bohaterki książki. Uczy się dobrze, choć większość czasu spędza poza domem. Irytują ją pytania matki, wiecznie narzekająca siostra i jej rozpuszczona córka Justysia. Woli towarzystwo rówieśników.  Paulę i jej starszą siostrę Kasię wychowała matka, ojciec bowiem, jak to często bywa, ułożył sobie życie z młodszą kobietą. Dom, praca, dzieci i wnuczka to zaklęty krąg, z którego Małgorzacie trudno się wyrwać, znaleźć czas i ochotę na to, by pomyśleć o własnym życiu osobistym. A lata biegną, niedługo przekroczy pięćdziesiątkę. Niedawno, w administracji osiedla, gdzie się wybrała w  sprawie wyjątkowo wysokiej dopłaty za ogrzewanie, poznała Andrzeja, który prowadzi zajęcia w klubie osiedlowym. Kilka razy zaprosił ją nawet do kawiarni. Miło im się rozmawiało, powstrzymuje ją jednak myśl, że wygląda na młodszego od niej. Czy taki mężczyzna mógłby się nią zainteresować? Tym bardziej, że ma za sobą nieudany związek. A tego rodzaju rany potrafią się jątrzyć w nieskończoność. Gdyby była młodsza... Ileż osób przed nią snuło podobne marzenia? Czyżby młodość była patentem na szczęście? Dlaczego tak gorączkowo staramy się ją zatrzymać? Pracują nad tym naukowcy i szarlatani, firmy farmaceutyczne, kosmetyczne i lekarze próbujący skalpelem naprawić to, co zniszczył czas. Do czego jeszcze może się posunąć człowiek? Zwrócić się o pomoc do Boga? Skorzystać z usług diabła? Wezwać złotą rybkę lub poprosić Idunę o jabłko wiecznej młodości? A może wystarczy pomyśleć, a zjawi się wróżka, która da szansę przekonania się, jak byśmy się czuli w skórze współczesnej nastolatki? W powieści wszystko jest możliwe, nawet zrównanie wieku matki i córki.  Gośka wieczorem przekształca się w Megi. Żeby uniknąć spotkania z Paulą, musi wyjść z domu. Idzie do klubu, w którym bywa jej córka. Czy ktoś ją rozpozna? Czym jest dla niej ta zmiana? Czyżby doświadczenie to było jedyną drogą do lepszego zrozumienia się matki i córki?  Jak potoczą się losy znajomości Gośki i Andrzeja? Czym jest to, co ich do siebie przyciąga? Przyjaźnią, chwilowym zauroczeniem, czy miłością? Co na to Paula?   Akcja toczy się wartko. Z rozdziału na rozdział tempo zdaje się przyspieszać. Wędrujemy po ulicach miasta, zaglądamy do klubu, przyglądamy się życiu rodzinnemu, obserwujemy zmiany w relacjach między bohaterami - zwykłymi, ciepłymi, przyzwoitymi ludźmi, z którymi możemy się identyfikować. Lubimy ich, bo są naturalni i prawdziwi. Tacy, jak nasi sąsiedzi z bloku, jak członkowie rodziny, jak my.  Czyżbyśmy naprawdę bez pomocy wróżki nie potrafili znaleźć wspólnego języka? Skąd się bierze rozdźwięk między rodzicami i ich dorastającymi dziećmi? Przecież nie różnią się aż tak bardzo! W gruncie rzeczy poszukują tego samego. Szczęścia. Czasem wystarczy się na nie otworzyć. W wielkim stopniu zależy ono przecież od tego, czy jesteśmy gotowi je przyjąć.    Czytanie ułatwia prosty, zrozumiały język. Przy czym warto podkreślić, że zmienia się on w zależności od  sytuacji. Młodzież, o czym dobrze wiemy, zawsze podkreślała swą odrębność na wszelkie możliwe sposoby. Nic dziwnego więc, że jej język różni się od sposobu mówienia dorosłych. Chociaż i oni nie mówią jednakowo. Na słownictwo i styl wypowiedzi ma przecież wpływ zarówno środowisko i temperament, jak i wykształcenie człowieka, co udało się autorce tej powieści znakomicie uwypuklić. Jest to wspaniały sposób dodatkowej charakterystyki bohaterów, podkreślający ich indywidualne cechy i zainteresowania. Podział na rozdziały sprawia, że kompozycja staje się spójna i zrozumiała. Ułatwia czytanie, wciąga w akcję, nie powoduje znużenia. Nie odrywając się więc, niezauważalnie dobiegamy do zakończenia, które ugruntowuje w nas dobre samopoczucie, jak każda interesująca i pouczająca baśń. Czym jest bowiem baśń jak nie spełnieniem marzeń?  Książka Ireny Paździerz zdaje się to potwierdzać. Każdy kto po nią sięgnie, z niecierpliwością będzie czekał na następny owoc jej wyobraźni.

 

 

Wanda Nowik-Pala